ZAWISZA Bydgoszcz - POMORZANIN Toruń 5:2 (0 :2 )
16.11.2005
Na Zawiszy nie brakowało dziś emocji. Do przerwy prowadzili goście dwoma bramkami, jednak już w 46 min gola zdobył Krawczyk, minutę później wyrównał Burchacki. Następnie w 61 min. na prowadzenie wyprowadził Zawiszę Łukomski, a w 70 min podwyższył na 4:2 Rogóż.Ostatniego gola zdobył KLimek. Jak zwykle ostatnimi czasy postawa drużyny przysporzła kibicom wielu niepotrzebnych nerwów.
Mecz rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Goście spóźnili się na zawody, gdyż do ostatniej chwili kompletowali skład. Większość piłkarzy prosto po pracy udała się do autokaru jadącego na ten pojedynek. Zawiszanie jako faworyci podeszli do tego spotkania mało zmobilizowani. Przedostatnie miejsce w tabeli rywali kompletnie ich uśpiło, spodziewali się wysokiego i gładkiego zwycięstwa. Pomorzanin szybko sprowadził ich na ziemie. W 26 minucie Łukasz Gil przebiegł z piłką ponad 20 metrów, poradził sobie z naciskającym go Tomaszem Rogóżem i z bliskiej odległości pokonał Macieja Paczkowskiego. Po 2 minutach ponownie Gil strzelił z dalszej odległości, ale piłka nie trafiła w światło bramki. Zdziwieni takim obrotem sprawy gracze Zawiszy nie potrafili stworzyć żadnej groźniejszej sytuacji. Dopiero w 33 minucie Rogóż znakomitym ponad 30 metrowym podaniem wypuścił w uliczkę Rafała Jankowskiego, który nieskutecznie próbował przelobować Bartosza Tomczuka. Gdy już wszyscy czekali na gwizdek kończący pierwszą odsłonę w zamieszaniu pod bramką Zawiszy przytomnie zachował się Mateusz Wójcik, który z kilku metrów podwyższył na 2:0.
Głosowanie na piłkrza meczu.
W przerwie w szatni Zawiszy musiało paść wiele ostrych słów, gdyż drugą połowę gry bydgoszczanie rozpoczęli z wielkim animuszem. Już pierwsza akcja po wznowieniu przyniosła rzut rożny, po którym Krzysztof Krawczyk strzelił kontaktową bramkę. Po kolejnej padło wyrównanie, kiedy to Michał Burchacki skutecznie wykończył główką dośrodkowanie Rogóża z rzutu wolnego. Pomorzanin przespał pierwsze dwie minuty i można powiedzieć, że zmarnował cały wysiłek z pierwszej części spotkania. Po tym ciosie nie potrafił już się podnieść i do końca przeważał Zawisza. Kwadrans czekali zziębnięci kibice na trzeciego gola. W 61 minucie Krzysztof Łożyński mocno dośrodkował w pole karne, tam piłkę przyjął Jacek Łukomski i po dryblingu uderzył na bramkę Tomczuka. Piłka odbiła się od słupka, a stojący na linii bramkowej obrońca gości Bartosz Brzozowski próbując wyekspediować ją w pole posłał futbolówkę do własnej bramki. Za zdobywcę gola uznano Łukomskiego. Znakomite spotkanie rozgrywał Rogóż, szczególnie rzuty rożne bite przez niego stwarzały olbrzymie zagrożenie. „Rogi” próbował bezpośrednio z narożnika zaskoczyć golkipera Pomorzanina, ale piłka po jego dośrodkowaniu trafiła w poprzeczkę. Co się nie udało z cornera, to udało się z gry. W 70 minucie doskonałym rajdem popisał się Burchacki, który po filmowym minięciu obrońcy wyłożył piłkę Rogóżowi, a ten po celnym uderzeniu mógł cieszyć się z pierwszej swojej bramki dla Zawiszy. Wynik na 5:2 ustalił Paweł Klimek, który kilka minut po wejściu na boisko wykorzystał podanie Rogóża.
Zawisza zlekceważył przeciwnika. Historia zawsze się powtarza. Faworyt podejmuje teoretycznie słabszego rywala i następuję rozluźnienie. Mylne przekonanie, że wygra się bez walki. Przynosi to najczęściej opłakane skutki. Mimo, że piłkarze zdają sobie z nich sprawę to i tak nie potrafią się maksymalnie skoncentrować i zmobilizować przed takimi spotkaniami. Dopiero ostra rozmowa w szatni musi im uświadomić, że trzeba walczyć i zostawić sporo zdrowia na murawie by wygrać. Należało zagrać od początku meczu tak jak drugie 45 minut. W dzisiejszym spotkaniu czwartą żółtą kartkę otrzymał Zbigniew Sieradzki, podpora bydgoskiej defensywy i nie zobaczymy go w sobotnim spotkaniu kończącym rundę jesienną z Legią Chełmża (początek 13.00).
Głosowanie na piłkrza meczu.