Marcin Łukaszewski: Z Zawiszą do II ligi
18.07.2007
- Na tym poziomie żaden klub nie ma tak profesjonalnego sztabu szkoleniowego. Laptopy, wszystkie nowinki techniczne to u nas codzienność - mówi Marcin Łukaszewski, piłkarz IV-ligowego Zawiszy Bydgoszcz.
Zobacz powiekszenie
FOT. PIOTR SKORNICKI / AGENCJA GAZETA
Marcin Łukaszewski (zielona koszulka) największe sukcesy odniósł jako piłkarz Groclinu Grodzisk Wielkopolski
Waldemar Wojtkowiak: Jak po powrocie ocenia pan Zawiszę?
Marcin Łukaszewski: Muszę przyznać, że wygląda całkiem obiecująco. Przede wszystkim jest duże zaangażowanie działaczy Stowarzyszenia Piłkarskiego. Ja mam porównanie organizacji z klubów I ligi i uważam, że w Zawiszy wszystko idzie w dobrym kierunku. Skład jest połączeniem rutyny z młodością, więc nie powinno być źle.
Ale przed rokiem też mieliście dobry skład z doświadczonymi piłkarzami, a wyniki były słabe.
- Ciężko powiedzieć, dlaczego tak się stało. Rzeczywiście nam nie szło. Graliśmy znacznie poniżej oczekiwań, ale wierzę, że tym razem będzie inaczej.
Co dał panu roczny pobyt w szkockiej II lidze?
- Przede wszystkim to była fajna przygoda, kolejne doświadczenie w mojej piłkarskiej karierze. Airdrie to 30-tysięczne miasto położone 25 km od Glasgow. Nowo wybudowany stadion może pomieścić 12 tys. kibiców. Nasze mecze średnio oglądało od dwóch do trzech tysięcy fanów.
Byli wśród nich Polacy?
- Widziałem polską flagę na trybunach, jednak nie miałem okazji poznać osobiście tych kibiców.
Jednak zamiast walczyć o ekstraklasę spadliście do III ligi.
- No niestety, nie poszło nam za dobrze w minionym sezonie. Ja na dwanaście spotkań w dziewięciu wystąpiłem w podstawowym składzie. Gra w tamtej lidze jest zupełnie inna niż np. w Polsce. Nie ma tyle techniki, nie gra się krótkich podań. Większość akcji to długie podania obrońców do napastników i walka przez 90 min.
Nie chcieli tam pana zatrzymać?
- Powiedzieli, że jeśli chcę, to w każdej chwili mogę wrócić. Zależało mi jednak na powrocie do Polski. Poza tym sami powiedzieli, że III liga w Szkocji to już taka typowa kopanina.
W Polsce nikt poza Zawiszą nie chciał Marcina Łukaszewskiego?
- Byłem w Jagiellonii Białystok i Arce Gdynia. W tym pierwszym klubie zagrałem nawet w jednym sparingu, ale działacze odwlekali decyzję. Ja chciałem to szybko załatwić. Ze względów rodzinnych zdecydowałem się jednak na Bydgoszcz.
W przeszłości grał pan w ekstraklasie, a teraz zaledwie w IV lidze. To chyba spora degradacja?
- Czasem z Marcinem Kozłowskim o tym rozmawiamy. Rzeczywiście, zdobyliśmy z Groclinem wicemistrzostwo i Puchar Polski. Cieszę się, że miałem okazję zdobywać takie trofea. Ale myślę, że jeszcze powrócę, choćby do II ligi, i to z Zawiszą.
Jak wygląda współpraca z trenerem Piotrem Tworkiem?
- Widać jego duże zaangażowanie w to, co robi. Podobnie jest z pozostałymi szkoleniowcami. W IV lidze żaden klub nie ma tak profesjonalnego sztabu szkoleniowego. Laptopy, wszystkie nowinki techniczne to u nas codzienność. To bardzo dobrze, szczególnie dla młodych chłopaków, którzy dzięki temu mogą zobaczyć, jak powinna wyglądać praca w dobrze zorganizowanym klubie.
Rozmawiał Waldemar Wojtkowiak
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
Źródło: Gazeta.pl