Dwa lata temu bydgoski Zawisza świętował jubileusz 75-lecia, uświetniony wywalczeniem czwartego, na przestrzeni pięciu lat, ligowego awansu. Nie było uroczystych obchodów, gali w „Kinoteatrze”, kilkuset zaproszonych gości ani wystawnego bankietu. Nad sukcesem pracuje się w ciszy – taką maksymę często słychać w gronie społecznie pracujących działaczy. Klub od wielu lat nie cieszy się sympatią miejskich władz. Tych kilka zdań, które postanowiłem napisać będzie musiało w tym roku wystarczyć kibicom oraz włodarzom Zawiszy. Jestem przekonany, że tegoroczny jubileusz także przejdzie bez większego echa. Szkoda, ponieważ to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii niebiesko-czarnych – dwadzieścia lat temu, 12 marca 2003 roku, oficjalnie założono Stowarzyszenie Piłkarskie „Zawisza”.
Gdy władze WKS „Zawisza” nie widząc żadnych perspektyw dla Sekcji Piłki Nożnej podpisywały zimą 2003 roku pierwszą umowę ze Stowarzyszeniem drużyna zajmowała na półmetku rozgrywek czwarte miejsce w klasie okręgowej. Dzięki niewyobrażalnej pracy zarządu, przy finansowym wsparciu kibiców jeszcze w tym samym sezonie Zawisza wywalczył awans do czwartej ligi. W 2005 roku Sekcję Piłki Nożnej, z całym dorobkiem oraz tradycjami sięgającymi 1946 roku, przekazano do Stowarzyszenia, które zgodnie z wolą Zarządu WKS „Zawisza” stało się jedynym kontynuatorem piłkarskich tradycji niebiesko-czarnych.
W 2006 roku do Bydgoszczy sprowadzono struktury drugoligowego klubu z Włocławka, któremu przy aprobacie władz miasta nadano nazwę: Zawisza Bydgoszcz. Przeciwko Stowarzyszeniu podjęto cały szereg działań prawnych i medialnych, chcąc je zniszczyć nie tylko w przenośni ale dosłownie. Nie pozwolili na to kibice, w 2006 roku z dobrowolnych składek pokryli oni budżet czwartoligowej drużyny seniorów w blisko czterdziestu procentach! Dwa lata później klub świętował awans do zreformowanej drugiej ligi. Aby zapewnić sobie utrzymanie w gronie drugoligowców należało wywalczyć dziesiąte miejsce w osiemnastozespołowej grupie. Cel ten udało się osiągnąć. Sukces tym większy, że Zawisza był wówczas jedynym klubem na tym poziomie rozgrywek, opierającym swoje funkcjonowanie na społecznej pracy członków.
Chcąc zapewnić klubowi dalszy rozwój i sportowy awans członkowie Stowarzyszenia zgodzili się z sugestiami zarządu i w 2009 roku zawiązali spółkę akcyjną z większościowym udziałem miasta przekazując do niej za darmo wszystkie drużyny! Niestety, zanim klub funkcjonujący w formule spółki zaczął spełniać pokładane w nim nadzieję Stowarzyszenie musiało stoczyć kolejne batalie z miejskimi urzędnikami traktującymi Zawiszę jak łup polityczny. Przygotowany medialnie publiczny szantaż miał na celu wymusić na zarządzie Stowarzyszenia zrzeczenie się udziałów w klubie. W przypadku odmowy sportowa spółka miała zostać postawiona w stan upadłości. Wiceprezydentowi Bydgoszczy, wobec twardej postawy wspieranego przez kibiców zarządu nie starczyło jednak odwagi aby spełnić swoje groźby.
W 2011 roku po awansie do pierwszej ligi w Zawiszy pojawił się nowy większościowy udziałowiec. Dwa lata później wywalczył awans do ekstraklasy. Beniaminek był rewelacją sezonu 2013/2014, najpierw awansował do grupy mistrzowskiej a następnie zapisał na swoim koncie dwa trofea: Puchar Polski i Superpuchar. Cieniem na tych niewątpliwych sukcesach sportowych położyła się postawa piłkarzy, którzy wciągnięci przez większościowego udziałowca w konflikt z kibicami strzelili sobie w kolana i od tej pory grali bez wsparcia publiczności. Tymczasem Zawisza rok później spadł do pierwszej ligi by po kolejnym sezonie wylądować w… Potulicach w klasie B.
Po raz kolejny okazało się, że klub funkcjonujący w formule stowarzyszenia może liczyć na wsparcie swoich kibiców. Decyzja prezydenta miasta z 2016 roku nie była wyłącznie próbą zniszczenia piłki nożnej w Zawiszy. Ze spółki wyprowadzono wszystkie drużyny młodzieżowe, które zamiast wrócić do Stowarzyszenia zasiliły nowy twór o przedziwnej nazwie. Niebiesko-czarni nie mieli wstępu na żaden miejski obiekt w Bydgoszczy! Stowarzyszenie wydawało się stać na straconej pozycji, walka z ratuszową machiną była jak starcie Dawida z Goliatem. Ale od czego Zawisza ma kibiców? Ten najnowszy rozdział klubowej historii zaczął się od zgłoszenia zespołu seniorów do klasy B (czyli ósmej ligi) oraz sukcesywnego odbudowywania pełnej drabinki szkolenia młodych piłkarzy. Rozdział ten nie jest zamknięty, trzecia liga to półmetek walki o powrót klubu na miejsce satysfakcjonujące zarząd i kibiców.
Jak nietrudno zauważyć w tym bardzo krótkim opisie ostatnich dwudziestu lat funkcjonowania Zawiszy nie padają żadne nazwiska. To celowy zamysł. Wbrew wszystkim przeciwnościom klubowi udało się przetrwać dzięki trudnej do przecenienia pracy członków stowarzyszenia, sponsorom, instytucjom wspierającym oraz licznemu gronu kibiców. Nie darowałbym sobie gdybym wymieniając nazwiska kolejnych prezesów oraz członków władz, nazwy firm czy poszczególne osoby, pominął choćby jedno nazwisko. A o takie przeoczenie bardzo łatwo, ponieważ ta lista jest bardzo długa. Każdy, kto na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat miał choćby najdrobniejszy wkład w budowę piłki nożnej pod niebiesko-czarnymi barwami może dzisiaj z ogromną satysfakcją powiedzieć o sobie, że jest częścią niesamowitej historii. Największe kluby muszą co sezon walczyć o kolejne trofea aby udowodnić swoją wielkość. Zawisza jest wielki przez sam fakt, że nikomu nie udało się go zniszczyć, że nadal istnieje i może toczyć swoją walkę o powrót na należne mu miejsce w piłkarskiej hierarchii. Na razie powrócił do swojego miasta i na swój stadion, skąd nie tak przecież dawno został wyrzucony. W jubileuszowym tekście powinno być zapewne więcej o piłkarskich sukcesach. Nie tylko seniorów ale także – a może przede wszystkim – młodzieży. Mam nadzieję, że piłkarze wybaczą mi, że tak mało miejsca poświęciłem hektolitrom potu jakie wylali na boisku. Aby wymienić każdego z Was potrzebna jest naprawdę obszerna publikacja a nie kilka akapitów.
Tym tekstem dziękuję WSZYSTKIM, którzy w ostatnich dwudziestu latach wsparli Stowarzyszenie Piłkarskie „Zawisza”. Dzięki Wam nieustannie niesie się śpiew: „ZAWISZA NIGDY NIE ZGINIE!”.