Piotr Tworek: Znam wszystkich moich zawodników
13.04.2007
- Kibiców mogę do siebie przekonać ciężką pracą, której efekty powinny być widoczne na boisku - mówi Piotr Tworek, nowy szkoleniowiec IV-ligowych piłkarzy Zawiszy
Waldemar Wojtkowiak: Długo dał się pan przekonywać działaczom Stowarzyszenia Piłkarskiego?
Piotr Tworek: Szczerze mówiąc nie. Przerwa od piłki, jaką miałem ostatnio, wydłużała się i chciałem już wrócić do futbolu. Obserwowałem rozgrywki ligowe praktycznie od I ligi, aż do piątej. Także doskonale wiedziałem, co się dzieje.
Od czasu wycofania Zawiszy SA z II ligi nie miał pan żadnej oferty pracy?
- Trener Bogusław Baniak namawiał mnie do pójścia z nim do Pogoni Szczecin. Miałbym być tam jego asystentem. Ale odmówiłem, bo mam plany związane z Bydgoszczą i chciałem zostać właśnie w tym mieście.
Jak Bogusław Baniak zareagował na przyjęcie przez pana oferty IV-ligowego Zawiszy?
- Cieszył się i pogratulował mi podjęcia wyzwania i tego, że zacznę pracować jako pierwszy trener. Oczywiście obiecał mi wsparcie i mam nadzieję, że będę korzystał z jego wskazówek.
Czy to oznacza, że prowadzony przez pana zespół grać będzie preferowanym przez trenera Baniaka diamentem?
- Tego nie powiedziałem. To jest tak, że taktykę dobiera się do zawodników, jakimi się dysponuje, a ja muszę dopiero dokładnie przyjrzeć się piłkarzom. Musimy się lepiej poznać i wtedy będę dostosowywał taktykę pod ich umiejętności. Chcę jednak pracować tak jak w II lidze i powoli wprowadzać różne nowinki techniczne.
Ilu zna pan piłkarzy IV-ligowego Zawiszy?
- Tu pewnie pana zaskoczę, ale potrafię wymienić wszystkie nazwiska. Jestem już w Bydgoszczy od ponad roku i znam tych chłopaków. Nawet pracując w II lidze, spotykaliśmy się w klubie z graczami i trenerami z IV ligi.
A co z kibicami, którzy nie pałali sympatią do Zawiszy SA. Nie obawia się pan ich reakcji?
- Przede wszystkim, gdy jeszcze pracowałem w II lidze, to nie spotkałem się z żadnymi objawami nienawiści czy też niechęci wobec mojej osoby. Teraz to są także moi kibice. Wiem, że potrafią świetnie dopingować i pomagać drużynie. Mam nadzieję, że nadal będą to robić. Jeśli o mnie chodzi, to mogę ich przekonać do siebie ciężką pracą, której efekty powinny być widoczne na boisku.
Przejmuje pan zespół w bardzo trudnym momencie. Drużyna gra słabo i w dodatku trapiona jest kontuzjami.
- Rzeczywiście nie wygląda to najlepiej. Razem z kierownikiem drużyny i sztabem medycznym rozmawiać będziemy o tych urazach i o tym, jak najszybciej przywrócić chłopaków do sprawności. Do kłopotów, o których pan wspomniał, dochodzą jeszcze kartki. W najbliższym meczu z Unią Solec Kujawski z tego powodu nie zagrają Michał Burchacki i Mariusz Barlik. Pojawią się za to zdolni juniorzy, dla których gra w pierwszej drużynie powinna być sporym wyróżnieniem.
Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowy Zawiszy?
- Moi asystentem ma zostać Tomasz Łachowski, który zajmuje się szkoleniem młodzieży. Trenerem bramkarzy będzie Ryszard Ługowski, a masażystą Maciej Kremblewski.
Rozmawiał Waldemar Wojtkowiak
awodników
Źródło: Gazeta.pl