Bramki: Kaczmarek 44′, Bojas 50′, Antkowiak 90′ - Żylski 8′
Zawisza: Szelong - Paliwoda, Wędzelewski (89' Tabisz), Żylski, Mielcarek, Żyliński (74' Furst), Chachuła (89' Płatek), Okuniewicz, Weremko, Koziara (67' Piekuś), Tunkiewicz.
Niebiesko-Czarni przystąpili do meczu w Grudziądzu osłabieni nieobecnością kilku podstawowych zawodników m.in. brakarza Dumieńskiego, bramkostrzelnego stopera Jastrzembskiego, kapitana Sochania czy Oczkowskiego i Maciejewskiego. Od pierwszego gwizdka widać jednak było, że bydgoszczanie nie zamierzają się tylko bronić i z animuszem ruszyli na rywala. Już w 8 minucie przyniosło to skutek, niezawodny Kamil Żylski znalazł się w sytuacji sam na sam i jak to fachowiec, wykończył ją i ku zdziwieniu miejscowej publiczności Zawisza wyszedł na prowadzenie. Dalsza część pierwszej połowy była wyrównana ze wskazaniem na gości, na pewno nie było widać różnicy aż dziewięciu lokat w tabeli. Obie drużyny stwarzały sobie okazje, Olimpia pierwszy celny strzał oddała dopiero w 44 minucie i od razu zdobyła gola. Do przerwy 1:1.
Po przerwie obraz gry trochę się wyrównał, obie ekipy stwarzały sobie okazje, ale to gospodarzom udało się wyjść na prowadzenie w 50 minucie. Po strzeleniu przez gospodarzy gola na 2:1 piłkarze Zawiszy ruszyli jeszcze mocniej do ataku, kilka okazji mogło, a nawet powinno zakończyć się golem. Kibice z Bydgoszczy cały czas liczyli, że już za chwilę uda się doprowadzić do wyrównania. Jednak czerwona kartka dla Okuniewicza w 79 minucie zakończyła zabawę i w końcówce spotkania atakowała głównie Olimpia, która w 90 minucie dołożyła trzeciego gola.
W sobotni wieczór w Grudziądzu piłkarze obu drużyn stworzyli niezłe widowisko, mecz był wyrównany, oglądaliśmy sporo ciekawych akcji z obu stron. Dzięki postawie piłkarzy Zawiszy zamazała się różnica w doświadczeniu zawodników. Toczyli wyrównany bój z liderem tabeli. Nie udało się, ale już za tydzień do Bydgoszczy przyjeżdża wicelider Kotwica Kołobrzeg (mecz w sobotę o godzinie 17:00).