Hipokryzja nie zna granic
26.11.2013
Minęło już kilka dni od ostatniego meczu, powiedziane i napisane przez zawsze obiektywne media i policje zostało wszystko, tylko prawdy zabrakło. A więc trochę jej przedstawimy, bo to Wam się wszystkim należy, bo po co w "wolnym, demokratycznym państwie donaldka kłamać". W tym "wolnym wspaniałym kraju" około sześciuset obywateli zapłaciło firmie transportowej za przejazd autokarami do pięknego miasta Bydgoszcz, ale profesjonalna firma nie przewidziała jednego, że w nowoczesnej Polsce wszystkie usługi są kontrolowane przez policję i niestety podróż naszych kolegów zakończyła się na około pięć kilometrów przed stadionem. Mężni policjanci stwierdzili, że cel osiągnięty i po robocie. Jednak kibice swoje prawa znają, więc w dalszą podróż ruszyli na piechotę, bo w naszym kochanym kraju "nikt nikomu niczego nie zabrania".
No to teraz koniec szyderki i fakty, troche inne niż te, które przedstawiają Ci, którzy siedzą na trybunie "A" na miejscach dla dziennikarzy, a więc tego co działo się za trybuną "C' widzieć nie mogli, choć społeczeństwu przedstawiają w szczegółach. Już na kilka godzin przed sobotnim meczem pod stadionem było widać wielkie zmiany - ogólnie czarno od stróżów prawa. Niby nic dziwnego, a jednak zmiany widoczne. Na całą trybunę "C" wejście z jednej strony, co na liczbę jak się później dowiemy czterech tysięcy ludzi trochę mało. Dziwne, bo kołowrotki na tą trybunę nieczynne i wszystkich ludzi policja z ochroną odsyła do wejścia, które normalnie (przy otwartym stadionie prowadzi na trybunę "B"). Pod tą trybuną na balkonie od godziny 14:30 wielki oddział policji w pełnym rynsztunku (po co?), przecież policja wzywana jest tylko w wypadku zakłócania porządku, a o tej godzinie na stadionie było około 200 osób i panował spokój. Za kołowrotkami policjanci w cywilu spisują ludzi, na pytanie dlaczego, skoro każdy wchodzący jest zidentyfikowny przez system odpowiedż brzmi: my tu rządzimy jak się nie podoba to wypierdalać (z Komendy ze Szwederowa). Na same wejście super przywitanie tych co płacąc za bilety muszą usłyszeć takie regułki. Na trybunie "C" nasi koledzy pracujący przy oprawie witani są przez tych co pilnują w Polsce porządku tym samym tekstem, a więc fajnie jest od początku, wszystko to w obecności dyrektora bezpieczeństwa w klubie, który służy policjantom najlepiej jak może.
Trybuna się zapełnia, mecz się rozpoczyna i trwa w najlepsze, nasz Zawisza prowadzi 2:0 wszyscy zadowoleni. Około 65 minuty pod stadion dochodzą ludzie, którym w "wolnym kraju" zabroniono tam dojechać za własne pieniądze. Pierwsi z nich kupują bilety i chcą wejść na stadion, lecz policja zabrania. Dlaczego? - bo nie brzmi odpowiedź, więc pytamy dlaczego klub sprzedaje wejściówki, pobiera od ludzi pieniądze, a potem nie można wejść, bo to, że jestem z innego miasta mnie dyskwalifikuje. Bzdurą jest to, że dla kibiców ŁKS-u było tylko 100 wejściówek, bo wchodzili oni na trybunę gospodarzy, a więc mieli dostęp do biletów tak jak ludzie z Bydgoszczy. Na meczu było 7 tysięcy, a klub ma pozwolenie na 11,5 więc co się stało z resztą biletów, że tylko 100 miałobyć dla naszych kolegów.
Panowie dziennikarze zapytajcie w klubie, kto w rozmowach z przedstawicielami klubu ŁKS ŁÓDŹ zapewniał o dwóch kasach przyznanych ich kibicom i liczbie biletów im potrzebnej. Całemu zamieszaniu z miejsca za trybuną "C" przygląda się grupa kibiców z Bydgoszczy, którzy śpiewami witają swoich przyjaciół. Dalej wszystko nie jest już takie piękne. Na grupę tych oczekujacych wybiega oddział policji, która od początku była na stadionie i bije wszyskich gdzie popadnie, dodatkowo gazując. Po chwili o całym zajściu zostają poinformowani wszyscy ludzie na trybunie "C", a było tam około 4 tysięcy ludzi w tym spora ilość to Ci, którym na tym meczu przysługiwały bilety za 15 złotych, a więc kobiety, dzieci, emeryci, renciści i studenci. Ludzie postanowili opuscić trybunę, jedni ze strachu, inni nie godząc się na takie zachowanie policji. Jednak przekonali się, że w tym "wolnym kraju" nawet ze stadionu nie można wyjść kiedy ma się ochotę. W opiniach policji i mediów słyszymy, że szturmowaliśmy trybunę "B". Pytamy więc czy jak idziecie do kina i otwarte jest tylko jedno wejście, to potem wychodzicie oknem, a może dachem? Czy te upoważnione do zniżki osoby, to też szturmujący bandyci, przez ostatnie lata pisaliście o nas" tych 200 w szalikach", a teraz 4000? Szybko się rozrastamy, niedługo to będziemy pożerać chyba, bo to też jesteście w stanie napisać. Ludzie niczego nie szturmowali, tylko szli do wyjścia, którym wchodzili, bo innego w tym dniu nie było. W tym momencie policja już była w żywiole do gazu i pałek dołożyła strzały z broni gładkolufowej wiedząc o tym, że wśród tłumu są kobiety, dzieci i osoby starsze. Strzały padały wszędzie choć można je kierować tylko do wysokości pasa. Strzały padały bez ostrzeżenia, a procedura nakazuje pierw ogłośić przez megafon ostrzeżenie o użyciu broni. Jeden z naszych kolegów stracił oko, a o uratowanie drugiego walczą lekarze, więc nikt nam nie powie, że użyto broni zgodnie z procedurami. Spiker pytający stanowisko dowodzenia co ma przekazać ludziom na trybunach, bo może dojść do dramatu został wygnany za drzwi. Ludzie zaczęli się wycofywać w panice i mogło dojść do tragedii, której skutki byłyby opłakane. Teraz chcecie to zgonić na nas? Ludzie poszkodowani nie mieli zapewnionej pomocy lekarskiej, bo policja blokowała wszystkie możliwe dojazdy do trybuny. Kibice leżeli zakrwawieni, a ci którzy chcieli im pomóc byli atakowani przez policję. Stróże prawa byli w takim szale, że skatowli jednego ze swoich kolegów, który na tym meczu pełnił służbę po cywilnemu, może o to zapytacie szanowni dziennikarze, a może słusznie dostał, bo też szturmował trybunę? Zapytajcie też o filmy z monitoringu jak wchodzącego na stadion młodego chłopaka poczęstowano gazem i pałkami, a wchodził przez kołowrotki i przeszukiwała go ochrona więc nie było przeszkód by mógł spokojnie przejść na trybuny. Kilka osób po tych zdarzeniach straciło przytomność, ale nie mógł im pomóc lekarz, bo ochroniarz nie miał kluczy do furtki bezpieczeństwa. Jak na takiej furtce wisi kawałek flagi to jest problem, ale jak nie ma do niej kluczy to jest ok? Dziennikarze Wy nie musicie nas głaskać, my nawet tego nie chcemy, ale miejcie szacunek do swojej pracy. Przedstawione tu argumenty powinniście przedstawić rzetelnie, a nie przepisywać zmyślone fakty rzeczników policji. Jak możecie opisywać wydarzenia, których nie widzieliście? Hipokryta współwłaściciel klubu (a nie właściciel) dał sobie narzucić dyktaturę policji i w klubie nie ma nic do powiedzenia. Pultasku napłakałeś pięknie na kibiców, bo przecież na kogoś musiałeś zgonić swoje nieudacznictwo organizacyjne. W telewizji mówisz, że tych zajść nie widziałeś, by za chwilę twierdzić, że to nasza wina i wychwalasz policjantów, że wspaniale się zachowywali. Czy to nie Ty jeszcze niedawno mówiłeś, że z komuchami policyjnymi to tak jedziesz, że aż Cię muszą pracownicy klubu uspokajać? Co tam dla Ciebie przestraszone dzieci, jeżeli w klubie odsuwasz od gry trzynastolatków (robiąc im największą krzywdę), bo ich tata odważył się powiedzieć prawdę na temat sytuacji w młodzieży. I Twój komentarz do tej sytuacji "mają głupiego ojca to niech cierpią". Pultasku nie wytrzymujesz ciśnienia, tak Cię stróże prawa przycisnęli do ściany, że tracisz kontrolę nad wszystkim. Po Legii krzyczałeś do telewizji, ze kibice najlepsi, a teraz herezje, że Ty zakazy stadionowe będziesz dawał. Jeszcze tak wysoko nie awansowałeś, od tego są sądy w tym kraju. Żal nam tylko tych wszystkich kibiców, którzy płacąc za bilety musieli przeżyć takie cyrki, ale widać, że ludzie otwierają oczy, bo po ostatnim meczu z tym rywalem wieszli na nas tylko psy, a teraz sami się przekonali jak to wygląda od środka. Apelujemy do wszystkich - nie dajcie się okłamywać, miejcie swoje zdanie, bo to co się dzieje w tym kraju to kpiny z obywateli i coraz większy kit i przysłanianie trudnej prawdy. Niech najprostszym przykładem hipokryzji i awantur o byle co będzie problem rac. Kto słyszał, by na stadionie od racy ktoś ucierpiał w ostatnich latach, a dostajemy kary za ich bezpieczne odpalanie, my i kluby. Co roku w całym kraju wydaje się pozwolenia na odpalanie pirotechniki w ostatnie dwa dni starego i pierwszy dzień nowego roku w dowolnych miejscach, w których niejednokrotnie znajduje się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Potem w mediach huczy od ilości poparzeń, pourywanych palców i rąk, uszkodzonych oczu. Nas za race nazywa się przestępcami, to kim są tamci i ci co wydają te pozwolenia...
Pamiętajcie "kibole" to nie głupki też swój rozum mają